Przejdź do zawartości

Strona:Świat R. I Nr 11 page 21 2.png

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nazywa się to w guziki. Ale gra miedziakami. I o miedziaki.
Żeby to Lutkowi tak szło w te guziki, jak mu nie idzie, co byłby za bogacz. A tak, to sobie nawet nowej czapki kupić nie może, choć od jak dawna to ułożył sobie w głowie. Ma najgorszą czapkę śród wszystkich chłopaków.
Dziś — dziś jakoś dzień szczęśliwy dla Lutka.
Wygrał. Nie wiele. Czworaka. Ale jak na takiego co zawsze przegrywa i to nie źle. A potem — to początek. A każdy początek jest trudny.
Kupuje sobie za całego czworaka cukierków w sklepiku.
Woli to jak papierosy.
Ulica zostawiła w chłopaku jeszcze jakieś źdźbło dziecka, jak pożar niszczący pozostawia czasem kawałek muru, nie rozsypawszy go na gruzy.
To by mu nawet bardzo przeszkadzało śród chłopaków, w których dziecka ani kawałka nie było już od dziesiątego dwunastego roku życia. Ale był cwaniak. Nie dawał się.
Zjadł cukierki.
Teraz to najgorsza pora. Nie wiadomo co robić. Dawniej chodził na podwórze drukarni. Potem patrzył

OSZAR »