Urocza panna ze wzruszeniem wysłuchała obu oświadczyn.
I oczywiście nasłuchać się nie mogła. Mając do wyboru pomiędzy wielkiem a małem — poszła za nieodzownym popędem dobrego serca i wybrała to, co bardziej na litość zasługiwało — małe.
Za to też Pan Bóg jej poszczęścił. Żyli z mężem bardzo szczęśliwie, pomnożyli w czwornasób jego dochody i doczekali się licznego potomstwa, które było podporą ich opromienionej zasługą żywota starości i ozdobą srebrnego wesela.
Na zakończenie czytelnicy pragną zapewne wiedzieć, co się stało z dalszymi bohaterami tej opowieści. Otóż człowiek, który miał duży talent, rozpił się i pod wpływem zgubnego nałogu nietylko nic nie stworzył, ale się stał jednym z tych upadłych indywiduów, które ukłonami swymi na ulicy w zakłopotanie wprowadzają. Dlatego też dziewczynka o dobrem sercu, będąc już zresztą matką o dobrem sercu, ile razy go spotkała przypadkiem, zawsze zaczynała pilnie czytać szyldy nad wystawami sklepowemi. I oglądając się za pijakiem, mogła uprzytamniać sobie z dużą dozą wewnętrznego zadowolenia: od jakiego to ciężkiego losu uchroniło ją to właśnie, że poszła za prądem swego dobrego serca. Bo, kto umie sercem myśleć, czuć i rachować, temu zawsze się w życiu poszczęści.
Strona:Świat R. I Nr 17 page 15 1.png
Wygląd
Ta strona została przepisana.
Włodzimierz Perzyński.