Przed katedrą dwóch ich stoi,
Obaj znaczni szat szkarłatem:
Jeden królem jest krainy,
Drugi w tej krainie katem.
I do kata król się ozwie:
„Znać ze śpiewu zamilknięcia
Że się obrząd ślubny skończył —
Narządź topór swój do cięcia".
Biją dzwony, grzmią organy,
Tłum się sypie, gra fanfara;
Barwny orszak, w nim pośrodku
Nowożeńców strojna para.
Trupio blada, trwożna, smutna
Idzie piękna córka króla;
Rycerz Olaf stąpa raźnie
Uśmiech wargi mu roztula.
Uśmiechniętą kraśną wargą
Ponurego króla wita:
„Hej, dzień dobry, panie teściu,
Gardło moje weź i kwita.
„Mam umierać dzisiaj — Pozwól
Do północy jeszcze dożyć,
Abym ucztę swą weselną
Korowodem mógł otworzyć.
„Żyć mi pozwól, żyć mi pozwól,
Aż ostatni kruż wypiję,
Aż ostatni raz zatańczę —
Do północy niech dożyję!"
I do kata król się ozwie:
„Ślubnym godom pana zięcia
Do północy damy folgę —
Narządź topór swój do cięcia."