Ta strona została uwierzytelniona.
Już wierzchne sale minęli,
Minęli wały i straże.
Jdą; ciemno, dészczyk kropi;
A srébrzysta twarz miesiąca,
To grubawe mgły rostrąca,
To się znowu we mgle topi.
Jdą ponad trzęskie kępy;
Mijaią bagna, głębinie,
Hnilicy ciemnéj ostępy,
Kołdyczewa[1] nurty sinie.
Gdzie puszczą zarosła w koło,
Spodem czarna, z wierzchu płowa,
Zwirami nasute czoło,
Wynosi góra Zarnowa,
Tam szli; starzec kląkł na grobie,
Rozwarł usta, okiem błysnął
Podniosł w górę ręce obie,
Trzykroć krzyknął, trzykroć swisnął.
— Tukaju, patrz, oto ścieszka!
Za ścieszką chatka na bagnie,
- ↑ Nazwisko jeziora.