Ta strona została uwierzytelniona.
Oblicze skrył w zasłonie,
Drżące załamał dłonie.
Idź za mąż póki pora,
Nie lękaj się upiora.
Martwy się nie ocuci,
Twarda wieczności brama;
I mąż twój nie powróci,
Chyba zawołasz sama.
Lecz jak pogodzić braci?
Kto weźmie, a kto straci?
Najlepsza będzie droga,
Zdać się na los i Boga.
Niechajże z ranną rosą
Pójdą i kwiecia zniosą.
Niech każdy weźmie kwiecie,
I wianek tobie splecie,
I niechaj doda znaki,
Zeby poznać czyj jaki?
I pójdzie w kościół boży,
I na ołtarzu złoży.