Ta strona została uwierzytelniona.
Kto mię zrozumié, ten się użali,
I w białe uderzy dłonie;
Uroni łezkę, i ja uronię,
Ale już nie pójdę doléj.
A wtém grać przestał, nim znowu zacznie,
Przelotem spojrzał po błoniu;
Lecz w jednę stronę spoziéra bacznie;
Któż tam stoi na ustroniu?
Stała pasterka i plotła wieniec,
To uplecie, to rosplecie;
A obok przy miéj stoi młodzieniec,
I splecione przyjął kwiecie.
Spokojność duszy z jéj widać czoła;
Ku ziemi spuszczone oko.
Nie była smutna ani wesoła,
Tylko coś myśli głęboko.
Jak puszkiem chwieje trawka zielona,
Choć wiatr przestanie oddychać;
Tak się na piersiach chwieie zasłona,
Chociaż westchnienia nie słychać.