Przejdź do zawartości

Strona:Adam Mickiewicz Poezye 1822 S113.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szedłem ku niemu, spozierał smutnie
Ale odemnie nie stronił,
Jam nic nie mówiąc nastroił lutnię,
Zaśpiéwał, w stróny zadzwonił.

Łzy mu się rzucą, lecz skinął czołem,
Że się to granie podoba;
Scisnął za rękę, ja go ścisnąłem
I zapłakaliśmy oba.

Poznaliśmy się lepiéj nawzajem
I byliśmy przyjaciele.
On zawsze milczał swoim zwyczajem
I ja mówiłem nie wiele.

Potém gdy troską strawiony długą
Już nie mógł rady dadź sobie;
Ja towarzyszem, ja byłem sługą,
Jam go pilnował w chorobie.

Nędzny w mych oczach gasnął powoli,
Raz mię przywołał do łoża,
Czuję, rzekł, bliski koniec niedoli,
Niech się spełni wola boża.

OSZAR »