Nie mam wielkich pretensji — rzekł najstarszy z pięciu braci — chcę być tylko człowiekiem pożytecznym. Chcę być czemś. Najskromniejsza nawet praca zasługuje na szacunek, bo coś ludziom przynosi. Ot naprzykład zajmię się wyrobem cegły; prosta to rzecz, a potrzebna. I już nie będę niczem: choć cegiełki zostaną po mnie na świadectwo, że czasu nie marnowałem.
— To mi zajęcie! — zaśmiał się brat drugi. — Trudno naprawdę znaleźć coś prostszego, — zwyczajna praca wyrobnika, którą maszyna równie dobrze spełniać może. Co do mnie, inaczej myślę: chcę być czemś rzeczywiście i dlatego obieram rzemiosło mularza. To już zupełnie co innego: na takiem stanowisku nie zastąpi mię martwe narzędzie. I przyszłość także piękna, bo na nią zasłużę, wznosząc ludziom trwałe, i wygodne domy; zostanę z czasem obywatelem miasta, może jakim starszym w radzie albo w cechu[1], będę miał własną cze-
- ↑ Cech — związek zawodowy rzemieślniczy.