— Chłopoman! — mruknął pan Andrzej.
— To prawda, — mówiła znowu pani Leokadya, — que sa tournure d'esprit n'est pas taut à fait aristocratique. Niéma się jednak czém zastraszać. Pan Warzecki, choć chłopoman, gospodaruje dobrze, jak mówiła mi sąsiadka jego, marszałkowa Z. Cóż ty na to wszystko, Zosiu?
— Je trouve, maman, że pan Warzecki strasznie jest nudny ze swoją powagą. Bywa tu często; ani razu żadnéj miłéj nie powiedział mi grzeczności. Kiedym mówiła mu, że nudzę się na wsi, on, zamiast przyznawać, jak inni panowie, żem stworzona do wielkiego świata i uwielbień, a nie do ciszy wiejskiéj, zaczął prawić o książkach, pracy, o szczęściu i zadowoleniu w jakiémś uczuciu, jak mówił, serdeczném i gorącém. Myślałam, że usnę!... Mais enfin, quoique il m'assomme avec sa morale, gdybym była pewną, że po ślubie powiezie mię za granicę, a potém, że będziemy mieszkali w Warszawie, je serais prête à l'epouser.
— Bądź pewna, że tak będzie, — zawołała pani Swatowska. — Un homme de race, comment donc! C'est toujours si galant! zrobi, co zechcesz...
— Za prędko, za prędko, moje panie, — przerwał pan Andrzej. — Warzecki nie oświadczył się jeszcze o Zosię, a jeżeli się i oświadczy, trudno wprawdzie odrzucać taką partyą, przecież wolał-bym kogo innego na zięcia.
W téj chwili na szerokiéj drodze zbiegała z góry
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 020.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.