Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 030.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czucia zawładnąć sobą. Dotąd myślał on zawsze, że miłość dla kobiéty nie powinna pochłaniać całkiem istnienia poważnie myślącego człowieka. Stawiał on kobiétę bardzo wysoko, jako dozgonną towarzyszkę mężczyzny, równą mu prawem i rozumem, dzielącą z nim całą treść życia; ale myślał, że miłość dla niéj nie powinna, nie może być jedyném uczuciem życia, jedynym celem wszystkich pragnień i walk. To téż, gdy po kilko-miesięczném bywaniu w Próżnowie zajrzał w głąb' siebie i przebiegł ów czas, upłyniony w miłosném rozmarzeniu, uznał, że pora już była skończyć sprawę swojego serca i wrócić do prac rozpoczętych. A choć wewnętrznie pragnął oddalić stanowczą chwilę, zdrowa myśl przemogła i przyjechał tym razem do domu państwa Swatowskich, aby stanowczo oświadczyć się o rękę Zofii i, bądź co bądź, z nią czy bez niéj, wrócić do życia godniejszego mężczyzny.
Zofia grała długo, Wacław zadumany wpatrywał się w jéj twarz. Słońce zaszło, zmrok zaczął zapadać; zaczynała się pora, tak trafnie u nas nazwana szarą godziną. Pani Swatowska nie wróciła jeszcze do salonu, pan Andrzej z panem Michałem rozmawiali półgłosem w przyległym pokoju. Rozmowa między dwoma porządnymi ludźmi toczyła się o domu państwa Żytowskich, o młodéj Loli i jéj 80 chatach. Ostatni przedmiot był niewyczerpany. Pan Andrzej opowia-

OSZAR »