mował uniżone ukłony ex-ekonoma, a wskazując mu Michała, rzekł:
— Przedstawiam tobie, panie Janie, pana Michała Starskiego. Przybył wczoraj z Wołynia i chce zaznajomić się z tutejszém sąsiedztwem. Przywiozłem go najprzód tutaj, aby się przyjemnie zabawił.
Na dźwięk imienia Starskiego, słodko przymrużyły się oczki pana Jana; zgiął się wpół nizkim ukłonem, w obie dłonie pochwycił dużą rękę pana Michała, a trzęsąc nią i zmrużonemi oczkami patrząc w twarz gościa, wołał:
— Pan Starski w mojéj chatce! co za honor! Wdzięcznym, wdzięczny nieskończenie! Witam pana Starskiego dobrodzieja, polecam się łaskawéj znajomości! Niech pan raczy wejść, niech państwo wejdą!...
I otwierał drzwi salonu, i kłaniał się, i zapraszał.
Salon w Żytowie nosił na sobie cechę usposobień właściciela. Wszystko w nim tchnęło pretensyą do wykazania bogactwa, a razem skąpstwem i brakiem smaku. Kosztowne obicie różowo-ceglastego koloru pokrywało ściany; u drzwi i okien rozpościerały się ciężkie, adamaszkowe firanki, żółtą barwą kłócące się z obiciem; zielone sztory wlewały trzeci, sprzeczny żywioł w mieszaninę kolorów. Meble starannie pokryte były płóciennemi zasłonami, na posadzce leżały dywany duże, ale w najgorszym gatunku. Fortepian, przywieziony z Lolą z Warszawy, ukazywał tylko palisandrowe nogi, całą postać mając oszytą płótnem;
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 045.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.