— O czémże tak głęboko myślałaś? — powtórzył głos piérwszéj kobiety.
— O czém myślałam?... o czém myślałam? — zwolna odrzekła druga, zawsze tym samym miękkim a srebrnym dźwiękiem — trudno niekiedy powiązać nici naszych myśli i jeden z nich wyraźny a jasny stworzyć obraz. Tworzyłam idylle, Natalio — dodała tonem, w którym drgał uśmiech.
— Jakie idylle?
— Słuchając téj pięknéj muzyki, myślałam o duecie życia, zaśpiewanym we dwoje zgodnemi słowami.
— A jakże ci się przedstawiał ten duet życia?
— Osnuty na poważnéj a użytecznéj pracy i na poważnéj a gorącéj miłości.
Była chwila milczenia. Leon słuchał z zajęciem rozmowy, nie oglądając się jednak.
— Przedstawiałam sobie — mówiła daléj ta, którą towarzyszka zwała Heleną — jakby to cudnie było niekiedy wieczorem słuchać takiéj pięknéj muzyki, z ukochanym człowiekiem. Przedstawiałam sobie, że cały dzień pracowali-byśmy oboje, wiedzeni jednym celem, jedném dążeniem i jedną ideą; a potém on-by mi podał rękę, a ja, wsparta na jego ramieniu, rozpromieniona wewnętrzném zadowoleniem, weszła-bym do téj sali, aby z nim razem spocząć wśród światła i muzyki. Myślałam, jak wielkiém, jak gorącém jest szczęściem, zlanie się dwóch istnień,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 086.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.