Fraszkąby cię zwać, lecz to jeszcze mniejsza,
Jest w moich książkach fraszka stateczniejsza.
Kiedy żórawie polecą za morze,
Nie bywaj często Pawełku! na dworze,
Aby na tobie nie poklwali[1] skóry,
Mniemając, żeś ty z Pigmeolów[2] który.
Matusz wąsów, lepiej rzec; bo wielką kładziemy
Rzecz pod małą, kiedy wąs Matuszów mówiemy.
Nie darmo Bacha z rogami malują,
Bo pijanego i dzieci poczują.
Niech głowa, niech mu służą dobrze nogi, —
Sama postawa ukazuje rogi.
Posadziłeś mię wprawdzie nienajgorzej,
Aleby trzeba mięsa dawać sporzej;
Przed tobą widzę półmisków nie mało,
A mnie się ledwie polewki dostało.
Diabłu się godzi takowa biesiada,
Gościem czy świadkiem ja twego obiada?
Ziemię pomierzył i głębokie morze,
Wie, jako wstają i zachodzą zorze,