Bo kto jeno przyjedzie, to z każdym pić musi,
A żona pościel zwłócząc nieboga się krztusi.
Ojcze! nademną płakać nie potrzeba,
Moja niewinność wniosła mię do nieba;
Bodaj tak wiele tobie przyczyniła,
Ile mnie sroga śmierć lat ukrzywdziła.
Jakoby też rok bez wiosny mieć chcieli,
Którzy chcą, żeby młodzi nie szaleli.
Biedna starości! wszyscy cię żądamy,
A kiedy przyjdziesz, to zaś narzekamy.
Obłudny świecie! jakoć się tu widzi,
Doszedłem portu, już więc z inszych szydzi.
Przy jednem szczęściu dwie szkodzie Bóg daje;
Głupi nie widzi, więc fortunie łaje,
Baczny, co dobrze, to na wierzch wykłada,
A co nie gmyśli, to pilnie przysiada.
W tem się fortuny radzić nie potrzeba:
Chowaj swe dobrze, coć Bóg życzył z nieba,
A kiedy będziesz miał pogodę na co,
Łapaj jej z przodku, z tyłu nie masz za co.