Poczekaj jeszcze, a przypatrz się pilnie,
Jeśli prawdziwie, czy mówią omylnie,
Że białegłowy na to się ćwiczyły,
Aby nas za nos prostaki wodziły?
Ja nic nie twierdzę, ale mi ty powiesz,
Kiedy się też sam pewnej rzeczy dowiesz,
A ja przestanę na twoim wyroku,
Jako mam trzymać o tej kości z boku?
Kozieł, kto go zna, piwszy do północy
Nie mógł do domu trafić o swej mocy;
Ujźrzawszy kogoś — Słuchaj panie młody!
Proszę cię, nie wiesz ty mojej gospody?
A ten: Niech cię znam, tedy się dowiewa. —
Jam, pry, jest Kozieł. — Idźże spać do chlewa.
Nie przeto pytam Pietrze! gdzie się chcesz przechodzić,
Abych się miał na jednę drogę z tobą zgodzić,
Ale gdziekolwiek ty chcesz, to mnie tam nie w drogę,
Bo twego kiepstwa słuchać już dalej nie mogę.
Królowa do mszej chciała, ale kapelana
Doma nie znaleziono, bo pilnował dzbana.
Przyjdzie potem nierychło w czerwonym ornacie,
A królowa: Ksze miły! długo to sypiacie?
A mój dobry kapelan na ono łajanie:
Jeszczem ci się dziś nie kładł, co za długie spanie?
Co się wam widzi ten drugi?
Księże! nie bądź ze mszą długi. —