Bo to łacno odniesiecie,
Nie będzie jej, jeśli chcecie.
Tę sieć Mikołaj świętym ofiaruje,
Bo mniej w starości codzień mocy czuje;
Teraz pod wodą grajcie ryby śmiele!
Mikołaj zdycha, sieć wisi w kościele.
Nie wiem, podobnoli to co ku rozumowi,
Posyłać (a źle i rzec) fraszki doktorowi.
Chciawszy się też popisać z rozumem u niego,
Za fraszkę prawie stanie mój rozum przy jego.
A tak cię niechaj próżno doktorem nie zowę,
Wypraw z tego wątpienia moję prostą głowę.
Rad się widzę u ciebie gospodarzu miły!
Ale wypić tak wiele nie mej słabej siły,
A gdy mi każesz pełnić sobie abo komu —
Jakobyś rzekł: Nie chcę cię mieć długo w tym domu.
Nie z Messany, nie z Argu tu zapaśnik stoję,
Spartę sławną ja mienię za ojczyznę swoję.
To fortelni; ja jako słusze na krew[1] miłą
Lacedemońskich synów, mam zwycięztwo siłą.
Pytano kaznodzieje: Czemu to prałacie!
Nie tak sami żywiecie, jako nauczacie?
- ↑ U Most. słudze.