Ale i na dobrą myśl masz fortelów wiele:
Wino, lutnią, podwikę; to mi to wesele.
Próżno mnie do dziewiąci lat swe fraszki chować,
Jako ksiąg mądrzy ludzie zwykli poprawować;
Bo tą moją pilnością już nic nie przybędzie,
Bych kreślił i nadkreślił, fraszka fraszką będzie.
Nic teraz po mych fraszkach, bo insze nastały,
Których poczet na każdy dzień widzę nie mały,
Więc je na pargaminie nadobnie pisano,
A niektóre i złotym prochem posypano,
U każdej orzeł i pstra czysta sznura długa,
Spytajże Arystarcha; fraszka, jako druga.
Królowi rówien, a jeśli się godzi,
Mówić co więcej, i króla przechodzi
Anno! kto siedząc prawie przeciw tobie,
Przypatruje się coraz twej osobie
I słucha twego śmiechu przyjemnego,
Co wszytkich zmysłów zbawia mię smutnego.
Bo skoro najmniej wzrok skłonię ku tobie,
Słowa nie mogę domacać się w sobie,
Język mi zmilknie, płomień się w mię kradnie,
W uszu mi piszczy, noc przed oczy padnie,
Pot przez mię bije, drżę wszytek i bladnę,
Tylko że martwy przed tobą nie padnę.
O Pelopie ten głos był, że go ojciec srogi
Uwarzył i dał na stół, gdy czestował bogi.