Przejdź do zawartości

Strona:PL Fraszki (Jan Kochanowski) 060.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu bisior[1] tu koftery, tu włoskie zaponki,[2]
Sam dalej połhatłasie i czarne pierścionki.


Do Kachny.

Po sukni znam żałobę, znam i po podwice.
Kasiu! to nie żałoba — ubielone lice.


O łaziebnikach.

Łaziebnicy a kurwy jednym kształtem żyją,
W tejże wannie i złego i dobrego myją.


Do Pawła.

Chciałem ci: pomaga Bóg kilkakroć powiedzieć,
Lecz, kiedy czas do ciebie, trudno Pawle! wiedzieć;
O którem jeśli jeszcze i dziś się nie dowiem,
Com miał rzec: pomaga Bóg, toć: Bóg żegnaj powiem.


Do wojewody.

Zamieszkałem do stołu twego wojewoda!
Z czego zarazem dwoja potkała mię szkoda:
Jedna, iżem doma jadł; druga, że się boję,
Byś nie rzekł, żem wzgardził chęć i wieczerzę twoję.


Do Kachny.

Choć znasz uczynność moję i chęć prawą czujesz,
Przecie ty mnie szpetną twarz Kachno! ukazujesz.


Do Stanisława.

Kto pija do północy bracie Stanisławie!
Jeśli jest czas do niego? może się nie prawie

  1. Cienkie płótno.
  2. Sznurek, taśma, którą u kapelusza noszono.
OSZAR »