wych na razie do wyegzekwowania na dłużnikach, zrujnowanych przez wojny i wielkie ofiary dla kraju. W r. 1815 kongres wiedeński, zniósłszy Księstwo W., sumy bajońskie przyznał rządowi pruskiemu (D’Angeberg, Skarbek Fr., Wł. Smoleński, Askenazy).
Bajorek, nitki lub druciki złote albo srebrne, kręcone zwykle w sznureczki, do haftów, frendzli i różnych szmuklerskich ozdób używane. W pisarzach XVIII wieku czytamy: „Gdy ma klejnoty, to przecie musi znać co djament, co bajorek“. — „Kapelusz upstrzony w bajorki, w paletki“. Dotąd lud krakowski używa bajorku do ozdoby kapeluszy męskich i wieńców weselnych dla dziewcząt. Wyraz, pochodzący zapewne z włoskiego bagliore — blask oślepiający, przyszedł niegdyś do Polski ze strojami cudzoziemskimi.
Baka Józef, syn skarbnika mińskiego, jezuita, urodzony na Litwie 18 marca r. 1707, zm. 2 czerwca 1780 roku, długi czas mieszkał w Wilnie i był dobrodziejem zakonu. Za interesami swoimi przybywszy do Warszawy, umarł w murach kościoła już wtedy po-jezuickiego, w których niegdyś mieszkali Skarga i Sarbiewski i, jako dobrodziej, pochowany został w grobach tej świątyni, co wielkiem było odznaczeniem. Nazwisko księdza Baki stało się w narodzie przysłowiowem i legendowem, jako autora rzeczy p. n. „Uwagi o śmierci niechybnej wszystkim pospolitej, wierszem wyrażone“, które wyszły podobno po raz pierwszy w Wilnie r. 1766, nakładem Ksawerego Stefaniego, obywatela miasta Wilna. Pierwsza ta edycja tak została wyniszczoną przez czytanie, że jej podobno żadna z bibljotek polskich dziś nie posiada. Dopiero przedruk wileński r. 1807 z przedmową Rajmunda Korsaka rozpowszechnił te zabawne wiersze, nie tyle przynoszące pożytku duchownego, ile sprawiające wesołości swoją rubaszną jowialnością. Nastąpiły też nowe przedruki w latach 1828 i 1855, a Syrokomla dorabiał jeszcze dalsze pomysły o śmierci na wzór ks. Baki. Ks. Baka pobudkę do swoich dziwacznych wierszy, którymi nawoływał do poważnego rozmyślania o życiu doczesnem i przyszłem, wziął z wyobrażenia tańca śmierci, dość upowszechnionego w obrazach po kościołach i klasztorach w Polsce. Pomimo jednak dobrej intencyi autora, wiersze jego nie budzą poważnych myśli, ale śmiech tylko. Przemowa zaczyna się od wierszy, które dają dostateczne pojęcie o całości utworu ks. Baki.
O! Polaku — współrodaku,
Czy w kubraku — czy w pakłaku,
W kapeluszu — czy w kapuzie!
Mój Francuzie — nastaw buzię,
I ty tłusty — Niemcze pusty,
Rzuć pekefleisz i kapusty,
I ty, rady czy nie rady,
Rzuć menestry, czokolady,
Panie Włochu! oto z lochu
Książeczkę wydobytą z prochu
Z myśli pobożną — w koncept zamożną,
Powitaj — przeczytaj i t. d.
Bakalje. Linde wywodzi tę nazwę z łac. bacca — jagoda, Karłowicz zaś z arabskiego bakkał — handlarz korzenny. W Polsce nazywano bakaljami suszone owoce, jak: rodzynki, migdały, daktyle, które z Południa i Wschodu Ormianie, Żydzi i Grecy do nas przywozili i którymi częstowano się zawsze po domach polskich, przy śpiewaniu kolęd w wieczory świąteczne Bożego Narodzenia. Gdy z początkiem wieku XIX rozwinęło się zamiłowanie do towarzyskiego odgadywania szarad i utworzył się nawet w Warszawie klub męski szaradzistów, ułożył ktoś z wyrazu bakalje następującą szaradę:
Jeśli czasem pierwsza, pierwsza — póki je i żywa,
Drugie — drugie w pierwsze — trzecie, choć to rzadko bywa,
Wszystkie z tego się nie złożą, więc jeśli asindziej
Chcesz ich dostać, to nos zatkaj i szukaj gdzieindziej.
Bakałarz, baccalaureus (z łac. bacca laurea, gałązka wawrzynowa) w starych