Przejdź do zawartości

Strona:PL Gloger-Encyklopedja staropolska ilustrowana T.1 105.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dokumentach naszych baccalarius, oznaczał w wiekach średnich: 1) giermka (po czesku i staropolsku panosza), t. j. młodego szlachcica, który służąc przy rycerzu, sam dążył do godności rycerskiej i 2) w duchowieństwie — kanonika niższego. 3) W wieku XIII i XIV uniwersytety zaczęły stosować tę nazwę do słuchaczów, którzy przestudjowawszy pewnych przepisanych autorów i odbywszy egzamina i dysputy, uznani zostali przez profesorów za zdolnych do niektórych niższych wykładów pod kierunkiem magistrów, lubo sami jeszcze na trudniejsze wykłady uczęszczali. Gdy się uniwersytety rozwinęły, stopień bakałarza udzielano na wszystkich 4-ch wydziałach, ale najważniejszym bywał na wydziale filozoficznym, gdyż kto go nie posiadał, nie mógł się ubiegać o wyższe stopnie naukowe. Otrzymywanie stopnia bakałarza połączone było z pewnymi obrzędami i formalnościami. W akademii krakowskiej, na wydziale filozoficznym, wysłuchawszy przepisane kursa z gramatyki, poetyki, filozofii i astronomii, podawał się student do egzaminów na bakałarza, które odbywały się 4 razy do roku w obecności wicekanclerza akademii, dziekana wydziału i wszystkich magistrów, z pośród których wybierano 2-ch lub 4-ch egzaminatorów. Jeżeli było 12-u lub więcej kandydatów, to od każdego brano po 17 groszy, jeżeli zaś było ich mniej, to opłata zwiększała się, nigdy jednak nie mogła przenosić 24 groszy. Statut zalecał, aby ubogich, lecz nauką i dobrymi obyczajami celujących, nie usuwano na koniec. Egzamin był rodzajem dysputy, w której magistrowie byli oponentami. Często dziekan i egzaminatorowie przycinali sobie i żwawe wiedli spory, posilając się winem, którego statut z umiarkowaniem używać nakazywał. Po egzaminie i przemowie dziekana, w której prosił egzaminowanych, aby zapomnieli o przytykach i przykrych słowach, jakie słyszeli, szli wszyscy do łaźni, poczem kandydaci na bakałarzy ugaszczali swoich egzaminatorów, a dziekan napominał, aby birety i togi z siebie zrzuciwszy, oddali się wesołości. Otrzymujący stopień bakałarza płacił bedelom uniwersytetu 6 groszy. Oznaką tego stopnia był sygnet i okrągły kołnierz (cappa runda) przy todze. Obowiązkiem bakałarza było w ciągu dwu lat, przez czas letnich feryj, wykładać i bywać na rozmaitych dysputach czyli egzaminach. Zwykle też bakałarz uczył pierwszych początków nauk wyzwolonych, t. j. gramatyki, djalektyki i retoryki, a niekiedy i śpiewu chóralnego. Akademja krakowska rozsyłała bakałarzy na nauczycieli po szkołach farnych, które w różnych stronach kraju byli jej kolonjami. Stąd powstało dzisiejsze znaczenie wyrazu bakałarz, jako nauczyciela niższego lub lichego wogóle, a piszący to pamięta jeszcze, jak (w latach 1850 — 60) po wszystkich wioskach zagrodowej szlachty podlaskiej, nauczycieli przygodnych, uczących zbiorowo dziatwę w porze zimowej, nazywano z powagą „bakałarzami“. Zwyczaje i urządzenia średniowieczne najdłużej i najwierniej przechowały się w kraju o najwyższej kulturze cywilizacyjnej, t. j. w uniwersytetach angielskich w Oksfordzie i Cambridge. Są tam do dziś dnia bakałarze z tytułami i przywilejami średniowiecznymi. Szczegółowe wiadomości o otrzymywaniu stopnia bakałarza w akademii krakowskiej podaje Mich. Wiszniewski w IV tomie Historyi literatury polskiej, J. Łukaszewicz w III tomie Historyi szkół i Piotr Chmielowski.

Baki świecić — znaczy pochlebiać komu, nadskakiwać z uniżonością, zasługiwać się dla pozyskania względów. Wyrażenie to tłómaczono sobie rozmaicie, a zwykle błędnie; początku jego szukano np. w nazwisku ks. Baki, który, o ile był lichym wierszokletą, o tyle zacnym i pożytecznym zakonnikiem. Gruntowne objaśnienie znajdujemy u Karłowicza, który wy-

OSZAR »