stem naśladownictwem czapki starosty żmudzkiego Zaranka, o sto lat wcześniejszej. Ostatni rysunek przedstawia czapkę litewską, zwaną abłauchą, na głowie mieszczanina ze Święcian (str. 265). I ta ostatnia czapka (odrysowana z natury r. 1880 przez Alfreda Römera) pochlubić się może prototypem na głowie króla Zygmunta Augusta, którego znany jest portret w czapce podobnego rodzaju. Ma także ona blizkie pokrewieństwo z czteroklapową kapuzą nadwiślańską, od której tem tylko się różni, że u abłauchy klapy boczne i tylna nie rozcięte, stale kark osłaniając, nigdy się do góry nie podnosiły i nie zawiązywały. Adalberg podaje 16 przysłów polskich, odnoszących się do czapki, nie licząc wielu ich odmian.
Czaprak, z tureckiego czaprak, w wieku XVIII Mitug zwany. Czapraki używane były w wojsku polskiem pod siodła lub na wierzch kulbaki; w ostatnim wypadku czapraki były dłuższe, używane przez lekką jazdę; do tych zaliczają się czapraki, zwane krojem huzarskim, mające tylne końce ostro ścięte. W wieku XIX ciężka jazda, oficerowie piechoty, pełniący służbę konno i oficerowie artyleryi pieszej, używali pod siodła angielskie lub francuskie czapraki małe, równo ścinane, z kapami na przedzie do pokrycia olstrów pistoletowych. (B. Gem.). Piotr Kochanowski za czasów Zygmunta III pisze: „Obaczyli konia z bogatym rzędem i czaprakiem złotym“. Starowolski w Reformacyi obyczajów polskich: „Złej szkapie czaprak haftowany nic zacności nie przydaje“. Czapraszkami nazywano pętlice srebrne przyszyte na żupanach. Wacław Potocki w „Argenidzie“ pisze: „Dościągnąwszy mu pod szyję czapraszki od płaszcza, zrzuca go z niego matrona i rozgaszcza go“. Czapracznikiem nazywano rzemieślnika, robiącego czapraki.
Czarny szlak ob. Szlaki napadów tatarskich.
Czary i czarownice. Nieznajomość tajemnic przyrody, przy braku lub w niemowlęctwie nauk przyrodniczych, była naturalnym powodem, że człowiek, obserwując rozmaite skutki i zjawiska bez przewodników światła, wytwarzał w umyśle swoim najdziwniejsze pojęcia o przyczynach tychże skutków i zjawisk. Pragnąc z jednej strony zabezpieczyć się przed działaniem złych ludzi, a z drugiej chcąc sam szkodliwie lub pomyślnie oddziaływać, człowiek wytworzył sobie mniemane ku temu sposoby i całą praktykę, którą zowiemy czarodziejstwem, czarami i gusłami. Prawie wszystko, co wrogo dotykało człowieka, np.: choroby, ułomności, śmierć, niepowodzenia, susze i najróżnorodniejsze klęski, przypisywano nie przyczynom i skutkom przyrodzonym, lecz złej woli duchów, ludzi i całego stworzenia, wywartej za pomocą czarów. Czarami też starano się od tego ochronić, lub czarami na innych to sprowadzić. J. Karłowicz przytacza wiersz Atharwawedy, staroindyjskiej księgi modlitw i zaklęć, który dosadnie to wyraża, tak przemawiając do pewnej rośliny cudownej: „Odpędź od nas złe duchy i czarodzieja; weź czar za rękę i odprowadź go do czarownika, niech jego samego porazi“. U ludu naszego najbardziej zakorzenioną jest wiara w czary: mleczne, miłosne, myśliwskie, wzrokowe, lekarskie, oraz dotyczące suszy i pogody. Mamy cały słowniczek wyrazów, odnoszących się wyłącznie do czarów i zamawiań. Narzucić komu czary wzrokiem lud polski nazywa w różnych stronach: ozionąć, zazionąć, zaziorać, przekosić, uroczyć i (za pomocą tchnienia) nadąć. Pojęcie czarowania wyraża się u ludów aryjskich przeważnie słowami czynić, robić. Lud polski używa wyrazów oczynić, odczynić, uczynek, w znaczeniu czarów. Gdy z wprowadzeniem chrześcijaństwa do krajów europejskich rola czarodziejów — kapłanów — znachorów