Zima. Wiatr ostry jak miecz obosieczny niesie tumany śniegu, góry całe. I wszystko sypie na miasto, skazane, aby zniknęło z ziemi. Dziwny sen zimowy. Skryły się domy i krzyże kościołów; góra śnieżna jaśnieje w przejrzystem powietrzu i odbija promienie słońca.
Nad pogrzebanem miastem krąży ptactwo, świergocze, krzyczy, śpiewa.
Wróble chmurą całą przysiadły na śniegu, wzrusza je każda drobnostka; opowiadają tak wiele, tak wiele o tem, co było w kuchni, na podwórzu. Wszystko wiedzą, wszystko wiedzą. Pi! pi! my znamy pogrzebane miasto, znamy każdy zaułek, każdy kącik. Pi! pi! wszystko, co żyło tam, leży pod śniegiem, wszystko, co żyło, pi! pi!
Czarne kruki i wrony unoszą się nad białym śniegiem, niby żałobne plamy. Grab! grab! krzyczą co chwila. Tyle rzeczy do jedzenia zostało pod śniegiem! Tyle rzeczy wybornych i pożywnych, kra! kra!
Lecą dzikie łabędzie, szumiąc wspaniałemi skrzydłami w górze, a pieśń ich mówi o tem, co wielkie i piękne w umarłem mieście było, w mieście pogrzebionem pod górą śniegu.
Ale ptaszek drobny głos podniósł także dźwięczny:
— O, nic nie umiera! Bo niema śmierci, a życie trwa wiecznie, choć się przelewa czasem w tony pieśni, w słowa prorocze, w promienie światłości, w mądrość i wiarę. Lecz nie ginie życie, ono wstępuje tylko w nowe serca, i bicia ich przyśpiesza, ono ożywia nasze myśli i wspomnienia i powstaje
Strona:PL Hans Christian Andersen-Cień, Śpiewak z pod strzechy 28.jpeg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.