Przejdź do zawartości

Strona:PL Honoryusz Balzac-Komedya ludzka tom I 023.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Parada zaczyna się dopiéro o pół do pierwszéj — wyrzekł ojciec.
Teraz szedł on prawie za swoją niecierpliwą córką. Widząc jéj ruchy można było sądzić, że biedz pragnie. Jéj mała ręka, obciśnięta rękawiczką, gniotła niespokojnie chusteczkę i podobną była do wiosła prującego fale. Starzec uśmiechał się czasami, ale czasami także wyraz troski osmucał jego twarz wyschłą. Miłość, jaką czuł dla tego ślicznego stworzenia, kazała mu zarówno cieszyć się obecnością i lękać przyszłości. Zdawał się mówić sam do siebie:
— Ona teraz szczęśliwa, ale czy będzie nią długo?
Bo starzy zwykle własnemi cierpieniami obarczają przyszłość młodzieży.
Kiedy ojciec i córka doszli do przedsionka pawilonu, na którym powiewała trójkolorowa flaga i przez który spacerujący wychodzą z ogrodu Tuileries na plac Karuzelu, szyldwachy odezwały się poważnie:
— Już nie wolno przechodzić.
Dziewczę podniosło się na palce i dostrzegło tłum strojnych kobiet po obu stronach staréj marmurowéj arkady, którą miał wyjść cesarz.
— Widzisz ojcze, spóźniliśmy się.
Jéj zasmucona minka pokazywała, jak bardzo chodziło jéj o to, by widziéć świetną rewią.
— A więc chodźmy, Julio, nie lubisz być potrącaną.
— Zostańmy, mój ojcze. Ztąd będę mogła dostrzedz cesarza. Gdyby zginął w czasie kampanii, nie widziałabym go nigdy.
Ojciec zadrżał słysząc te słowa, bo córka miała głos rozrzewniony; spojrzał na nią i spostrzegł pod jéj spuszczoną powieką łzy wyciśnięte raczéj jakimś tajonym smutkiem, który łatwo było staremu ojcu odgadnąć, niż przykrością sprawioną spóźnieniem.
Nagle Julia zarumieniła się i wydała lekki okrzyk niezrozumiany ani przez ojca ani przez szyldwachów. Na ten okrzyk oficer, który biegł z dziedzińca ku wschodom, odwrócił się nagle, doszedł do ogrodowéj arkady, poznał młodą dziewczynę, przysłoniętą na chwilę przez grenadyerską bermycę, i natychmiast zniósł co do jéj osoby i osoby jéj ojca rozkaz, jaki sam wydał nieprzepuszczania nikogo. Potém nie troszcząc się wcale o szemranie eleganckiego tłumu próżno oblegającego wejście, pociągnął ku sobie uszczęśliwione dziewczę.
— Nie dziwię się już ani jéj niecierpliwości ani żalowi, skoro ty jesteś na służbie — wyrzekł starzec do oficera pół seryo pół szyderczo.
— Panie — odparł młody człowiek — jeśli chcesz miéć dobre

OSZAR »