wszy siłę rzutu, zatrzymuje się po kilku drgnieniach słabnących stopniowo. Melancholia składa się z szeregu podobnych drgnień moralnych; pierwsze z nich graniczą z rozpaczą, ostatnie z rozkoszą; w młodości jest ona pomroką ranną, w starości — wieczorną.
Kiedy margrabina przejeżdżała przez wieś, powóz jéj spotkał księdza, który powracał z kościoła do swego probostwa, złożył jéj ukłon, ale ona odpowiadając nań spuściła oczy i odwróciła głowę, żeby nie widziéć go więcej. Miał on stokroć słuszność, gdy nie dowierzał rozpaczy téj Artemizy z Efezu.
W latach trzydziestu. |
Młody człowiek wielkich nadziei należący do jednéj z tych historycznych rodzin, których nazwiska naprzekór prawom nawet pozostaną zawsze związane ze sławą Francyi, znajdował się raz na balu u pani Firmiani. Ta pani dała mu kilka listów rekomendacyjnych do swoich przyjaciółek w Neapolu. Karol de Vandenesse (takie było nazwisko młodego człowieka) przyszedł jéj za to podziękować i pożegnać się zarazem.
Spełniwszy już z talentem kilka misyj, Vandenesse został świeżo dodany jednemu z naszych ministrów pełnomocnych na kongresie w Lublanie i chciał skorzystać z téj sposobności, ażeby zwiedzić Włochy. Na tym balu więc żegnał poniekąd przyjemności Paryża i to życie szybkie, ten wir myśli i rozkoszy, które się często szkaluje, ale w które tak miło jest być wmieszanym.
Przywykły od trzech lat witać różne stolice europejskie i żegnać je wedle kaprysów swego dyplomatycznego powołania, Karol de Vandenesse nie miał czego osobliwie żałować w Paryżu. Kobiety nie wywierały już na nim żadnego wrażenia, bądź-to dlatego, iż według jego uznania namiętność prawdziwa zabrałaby nadto miejsca w życiu człowieka oddanego polityce, bądź-to, że nikczemne zabiegi powierzchownych miłostek nie odpowiadały potrzebom silnéj duszy. My mamy zawsze wielkie pretensye do siły duszy. We Francyi żaden człowiek nawet najbardziéj powszedni nie chce poprzestać na tém, by być poprostu dowcipnym, każden pragnie się czémś więcéj pokazać.
To téż Karol chociaż młody (miał zaledwie lat trzydzieści) już się przyzwyczaił widziéć idee, rezultaty i środki tam, gdzie ludzie jego wieku spostrzegają tylko zwykłe uczucia, przyjemności i złu-