Przejdź do zawartości

Strona:PL Karol Dickens-Dawid Copperfield 079.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

istotnie! Napiszę do matki i w dwójnasób wynagrodzi mu tę stratę.
Wiedzieliśmy wszyscy, że matka Steerfortha była bogatą wdową, kochała jedynaka i spełniała wszystkie jego życzenia i zachcianki. To też ta obietnica pocieszyła niejedno sumienie i wydawała się bardzo szlachetną. A Steerforth mówił dalej. Przekonał nas, że to zrobił dla naszego dobra, że wszyscy powinniśmy mu być wdzięczni.
Łatwo wierzymy temu, kto nam się podoba, a Steerforth był tak piękny, starannie ubrany, tak szlachetnie wyglądał!
Lecz wieczorem, gdy skończyłem zwykłe opowiadanie i w sypialni zaległa cisza, napróżno przyciskałem głowę do poduszki, usiłując zasnąć spokojnie. Blada twarz nauczyciela stała mi tak wyraźnie przed oczami, widziałem jego smutne i dobre spojrzenie i słyszałem zdaleka ten straszny głos fletu, który rozdzierał mi serce. Nasunąłem kołdrę na głowę i tłumiłem szlochanie. To ja odwdzięczyłem mu się w taki sposób za to, że mię nakarmił, gdym był głodny! O, jakże byłem nieszczęśliwy!
Odtąd miałem tajemnicę przed Steerforthem, której może nie umiałbym mu nawet opowiedzieć, ale której czas nie zacierał, chociaż okrył ją kurzem zapomnienia.
W szkole wróciło wszystko do zwykłego trybu. Steerforth nabrał jeszcze większego znaczenia, na miejsce pana Mella przybył nowy nauczyciel, który umiał pozyskać sobie jego względy, więc i uczniowie byli z niego zadowoleni, lecz ja straciłem wiele i coraz lepiej rozumiałem, jaką pomocą dla mnie był ten dobry człowiek, któremu się tak szkaradnie odwdzięczyłem.
Pewnego popołudnia bawiliśmy się znowu w wielkiej sali z powodu niepogody. Pośród największej wrzawy zjawił się jak zwykle pan Creakle i machał laską na prawo i lewo, gdy we drzwiach stanął Tungay i zawołał głośno:
— Odwiedziny do Copperfielda!

OSZAR »