Ale proszę, niechaj ja piérwej się odprawię,
A odpuście, jeśli was co nadzwyczaj bawię,
Aczci słyszę że i wy, gdy mówić poczniecie,
Końca w swych oracjach znaleźć nie możecie.
A podobieństwo: bo co tydzień pierwéj sprawił,
To dziś sejm za pół roku bodaj się odprawił,
I temeście podobno Połocko stracili,
Bo kiedy się było bić, toście wy radzili.
Ale co ja w kim ganię, tego się sam chronię:
Powiedziawszy wam wszystko, potem się ukłonię.
Tego baczyć nie mogę, dla któréj przyczyny
Wolicie do Wloch, albo do Niemiec słać syny,
Mając swe szkoły doma, gdzie przedtem jeżdżali
Cudzoziemcy, którzy się nauką parali[1].
Zdadzą się wam podobno prostacy mistrzowie:
Ba będą z nich po chwili Gregorjankowie:
Jeśli im i tę trochę weźmiecie, co mają,
Na dziesięć grzywien jednak dosyć wymyślają,
Ale niech ma zapłatę godność między wami,
Ręczę wam, że zrównacie z ich tam Sorbonami.
Nakoniec, ważcie doma taki koszt na dzieci,
Ujrzycie, że się do was wszystka Padwa zleci,
Ale dla obyczajów podobno je ślecie:
Wierzcież mi, że przy dobrych i złe tam najdziecie:
A nie wiem które lepiéj smakują młodemu,
Rozumiejcie po sobie co wam, to i jemu.
Ja głupi tak rozumiem, i przy tem zostanę,
Że Polskę nic inszego o taką odmianę
Nie przyprawiło, jeno postronne ćwiczenie;
O czembym mówił, by mi nie szło o wzmierzenie[2].
Każda rzeczpospolita swoją sprawą stoi,
Do której jeszcze z młodu dzieci wieść przystoi:
Bo jeśli co nowego sobie ulubują,
Wedle tego za czasem potem świat budują,
Nie w lesieś tego nawykł: ba i owszem w lesie,
Jeno już nie wszystkiego moja pamięć niesie.
Com słychał od Chyrona mieszkańca dziwnego,
Kiedy miał w swéj opiece Achilla młodego.
Ten w niewidnej jaskini mieszkał między bory,
Lecz, rozumiem, porównał z wielkimi doktory,
A chcecieli mię słuchać poradzę się głowy,
Strona:PL Kochanowski-Threny, Satyr, Wróżki 034.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.