occidit Principem[1]. Strzeż Boże by o naszej rzeczypospolitej tegoż niemówiono potem.
Zgadzam się i w tem z tobą, że źle gdzie ich wiele rządzi: lepiej, by mało, a mądrych.
A na to zezwolisz mi, co gdzieś Plato mówi, że za odmianą muzyki, i Rzeczpospolita odmienić się musi?
Trudna to na mię.
Na to się wszyscy filozofowie starzy zgadzali, że muzyka ma moc nad umysły ludzkiemi, i między inszem ćwiczeniem, które dzieci miewały, kazano im i muzykę umieć tak wiele dla przystojnej rozkoszy, albo zabawy, jako snadź więcej dla postanowienia dobrych obyczajów; i stąd wniesiona jest muzyka do kościołów i tak postanowiona aby ludzi ku nabożeństwu pobudzała: czego tak dalece ci nowi prorocy nie baczą, którzy mniemają, że to wszystko w taniec kiedy organy słyszą, i tem kościoły porządne ludziom prostym hydzą, jakoby muzyka nic dalej się nie ściągała, jeno jako jej on był świadom, póki się był z mnistyra w ministra nie przedzierzgnął. Mieli tedy starzy już pewne miary, albo iż ich słowem rzekę, harmonje, które któremu affektowi służyły: skąd ono jest co powiadają o Aleksandrze, że skoro usłyszał granie, porwał się od stołu do zbroi. Pithagoras także widząc gniewliwego młodzieńca, który się gwałtem w dom do jednej białogłowy dobywał, kazał zagrać (jako oni zwali) spondœum[2], i uśmierzył go, że dał pokój i szedł do domu, nie uczyniwszy żadnego gwałtu. Kiedy się tedy muzyka odmieni, która jest jakoby wodzem umysłów naszych, tedy za nią i ludzkie obyczaje, a za obyczajami i prawa. I o żadną inszą przyczynę (jako w historjach czytamy) Tymoteusza sławnego muzyka z Aten nie wygnano, jeno iż był jedną strunę do swego instrumentu przyczynił: ale za naszego wieku nie jedną ale dziewięć strun do lutni przydano: a pieśni dzisiejsze tak daleko są różne od Bogarodzicy jako i obyczaje od statutu. Taka tedy odmiana w muzyce, czyni odmianę i w rzeczypospolitej, jeśli Platonowi chcemy wierzyć, który w rzeczypospolitej swej poetów