Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 010.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kto tam płacze? Kto tam wzdycha?
Precz, ty czasie, z rdzawą kosą!
Wznieśmy toast z róż kielicha,
Nabranego świeżą rosą!
Ktoś się biedzi z dawnym bólem,
Ktoś z swą nędzą, ktoś z tęsknotą...
Zbudź się, powstań, jesteś królem,
Wznosisz czarę szczerozłotą!
Czyżby słuchał świat rachunków,
Z gorętszego serca drżenia?
Co to? — Skargi? — Co? — Westchnienia? —
Nie, to szmery pocałunków!
Chór majowych dzwonków w lesie
Pieśń uroków pełną niesie...
Któż mi wzbroni na tej ziemi,
Noc prześpiewać razem z niemi?
Chwilę szczęścia trzeba chwytać,
Jak złotego ptaka w locie...
Mamże we łzach i w tęsknocie
Czekać, aż dzień pocznie świtać?
Serce, nie bijże tak głośno...
Ty wiesz przecie, że nie wolno!
Co? Piosenkę chcesz miłosną?
»...Pokochałem różę polną...«
Nie, nie! proszę ciszej, ciszej!
Sen ucieknie mi ułudny...
Nuż się zbudzi, a usłyszy
Ranek zimny, ranek nudny!
Jak namiętnie noc ta pała!
Ileż blasków w tej ciemności!
Ach, do ciebie, różo biała,
Toast szczęścia i miłości!

OSZAR »