Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 011.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
II.

Radosnym biesiadnikom z uwieńczoną głową,[1]
Z piersią pokrytą strojnie chlamidą[2] godową,
Dzień słoneczny, co w żarach kąpie swoje oczy,
Wino niechaj w kielichy róż szkarłatnych toczy!
Błyski słońca nie nużą wesołej źrenicy,
Uśmiechy szczęścia lecą, jako strzały złote...
Lecz kto w piersiach ma smutek, a w sercu tęsknotę,
Ten czeka nocy, jako cichej powiernicy.
Łzami zmęczone oko mruży się przed słońcem,
Skroń blada, jak kwiat, więdnie pod tchnieniem gorącem,
Duch się zwija sam w sobie, jak nocne powoje...
Lecz gdy gwiazdy zabłysną w błękitnem przeźroczu,
Podobne do spojrzenia ukochanych oczu,
Jakże błogo im zwierzać łzy i smutki swoje!

III.

Ach! oszukałaś ty mnie, nocna ciszo!
Ach! oszukałaś mnie, ciszo kojąca,
W której się róże uśpione kołyszą,
W blaskach miesiąca!
Wierzyłam tobie, słuchając milczenia
Lasów, co do snu bez szumu się kładły,
I wód, co swemi srebrnemi zwierciadły
Odbiły gwiazdy bez drżenia.
Wierzyłam tobie, patrząc w błękit cichy
I w sennych kwiatów zamknięte kielichy
I na tę łąkę, od mgieł lekkich jasną...
Wierzyłam tobie — ach! i nadaremnie!
Bo oto burza zerwała się we mnie...
O ciszy nocna! kiedyż duchy zasną?

  1. Starożytni biesiadnicy wieńczyli głowy kwiatami.
  2. Chlamida (z greck. Χλαμύς ) — rodzaj płaszcza bez rękawów.
OSZAR »