Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 031.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nigdy w żywocie moim nie oglądam!...
Dusza się moja umniejszy i skona,
Nienakarmiona i nienapojona...

O! bogdajżebym, bracie niewolniku,
Nie widział twego grzbietu smaganego!
Bodajbym nigdy nie usłyszał krzyku
Niedoli ludu mojego!
O! bogdaj mi się wśród nocy milczenia,
Gdym w srebrne gwiazdy patrzał zadumany
Nie śniły krwawe skrzywdzonych kajdany
I uciśnionych jęki i westchnienia!
Bogdajbym, zanim stanąłem przed królem,
Dziesięciorakich klęsk przyodzian mocą,
Strawił się ludów pragnieniem i bólem,
Jako mdlejący dzień — nocą!
Bogdajbym nigdy w samotnej zadumie
Od losu mego nie żądał był znaku,
Nie widział Pana w gorejącym krzaku,
Ni głosu jego słyszał w wichrów szumie!

Ach! odtąd każdy, co pójdzie przed ludem,
By udarować dniem skazańców nocy,
Chociażby walczył miłością i cudem
I wywiódł jeńce z Faraonów mocy
I kładł swą duszę za bóle ludzkości,
Nim ujrzy chwilę odkupienia błogą,
Przeklęty przez wiek swój — skona!
Ani na skraju nowych czasów stanie
Tą, która drogę wskazywała, nogą...
A kości jego zawieja szalona
Rozniesie z burzą dziejową,
Nim błyśnie jutrznia przyszłości,
Nim to, o które walczył, złote słońce,
W przyobiecanej krainie swobody,
Ludom wzejdzie ponad głową

OSZAR »