Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 096.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Życie twarde nieskończenie,
Bez promyka, bez rozświtu...
Tajemniczy cień błękitu...
Dzwon kościółka... chata stara...
Poryw ducha uskrzydlony...
Boleść cicha... żywa wiara...
Blask księżyca... dębów szumy...
Rozwinięta róża młoda...
Szczebiot ptaszy, echa sielskie...
Wymarzona gdzieś swoboda...
Coraz cichsze, cichsze tony,
Przez pół ludzkie, pół anielskie...
Łzy — i skargi — i westchnienie...
Beznadziejna noc zadumy...
Nienazwane dusz pragnienie,
Co się zrywa aż do nieba...
Ciebie, ciebie tutaj trzeba,
O Szopenie! o Szopenie!...
............
Pieśń miłosna, pieśń słowicza,
Uścisk długo pożądany...
Troska serca tajemnicza,
Czy kochany? — czy czekany? —
Krwi młodzieńczej żywe tętna...
Prośba cicha i namiętna...
Ogień w żyłach gorejący,
Przyśpieszony oddech wrzący...
Śluby kwiatów o księżycu...
Rozchylonych ust korale...
Srebrnej rosy czarów trunek...
Pulsujące w skroniach fale,
Żary w piersi, bladość w licu,
Długi, cichy pocałunek...
Ptak na gniazdo spada parką,
Gdzie do rana miłość prześni...
Jeleń łamie się z olszyny,

OSZAR »