Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 097.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chrzęst gałęzi łanię płoszy...
W dali słychać śmiech dziewczyny...
Noc miesięczna drży z rozkoszy...
Jakże blade są twe pieśni,
O Petrarko! o Petrarko! —

II.

A czemuż wy, chłodne rosy,
Padacie,
Gdym ja nagi, gdym ja bosy,
Głód w chacie?...
Czy nie dosyć, że człek płacze
Na ziemi?
Co ta nocka sypie łzami
Srebrnemi?

Oj, żebym ja poszedł ino
Przez pole
I policzył łzy, co płyną
Na rolę...
Strachby było, z tego siewu
Żąć żniwo,
Boby snopy były krwawe
Na dziwo!

Przyjdzie słonko na niebiosy
Wschodzące
I wypije bujne rosy
Na łące...
Ale żeby wyschło naszych
Łez morze,
Chyba cały świat zapalisz,
Mój Boże!


OSZAR »