Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 142.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po starym dworcu posępnych mar tłumy
Z łkaniem przechodzić się poczną...

»...Moja wdzięczna Orszulko! bodaj ty mnie była
Albo nie umierała, lub się nie rodziła!...«
»...Nieszczęsne ochędóstwo, żałosne ubiory
Mojej najmilszej córy!...
Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie,
Żalu mi przydajecie?...
Już ona swych członeczków wami nie odzieje —
Niemasz, niemasz nadzieje!...«[1]

Słuchaj, to z Czarnolasu echa biją smutnie
O słońca wschodzie, o słońca zachodzie!
Nad ziemią duchy drżą, jak mgliste lutnie;
To wieszcz twój płacze — narodzie!
Ach! i ty zapłacz! I srebrny hołd łzami
Złóż mu, o ludu, co też żyjesz bólem...
Na ziemi mogił, pomiędzy wieszczami,
Śpiewak boleści — jest królem!
Ach! i ty zapłacz! i w szatach żałoby
Pójdź, a oglądaj posępne twe dzieje...
Boś ty też zamknął niejedno w te groby,
Dla których — »niemasz nadzieje!«[2]

Hej! w górę serca! Ojczystej łzy lutni
W męskiej źrenicy zapału nie zgaszą!
Dziś my z jasności wyzuci — i smutni,
Lecz przyszłość duchów — jest naszą!
Ten, kto ran własnych ukoić chce żary,
Niech dłoń położy na sercu ludzkości;
Niech tkwi w narodzie, jak wieszcz ten nasz stary,
Krew z krwi — i kość z naszych kości!

  1. Wiersze z »Trenów« Jana Kochanowskiego.
  2. Cytat z »Trenu« VII.
OSZAR »