Tam, gdzie piękna Kunegunda
Rycerzowi uścisk dała.
W samym środku wielkiej sali,
Upojony uczty gwarem
Stoi stary lew, graf Henryk,
Z pełnym ludzkich łez puharem.
Właśnie wkroczył na pokoje
Świetny goniec od cesarza,
Który pierś rycerza dzielną
Złotym krzyżem dziś obdarza.
U wrót kędyś, na łańcuchu,
Mglisty brytan rwie się, wyje...
Przez powietrze idzie łkanie...
Nie wiem dotąd — nie wiem, czyje!
Z chat mizernych, co tu stały,
Niema nawet dzisiaj prochu!
Został tylko pień przegniły
I rdza na nim w pańskim lochu.
I jęk ludzki i psa wycie
Przeleciały cichą falą...
Na krużgankach gra muzyka
I haubice z strażnic walą.
Grzmią toasty: Salve! salve!
Cały dwór stoi w paradzie,
A miesięczny blask na basztach
Baltazara zgłoski kładzie.
Karzeł-trefniś, w skokach cały,
Bawi damy i rycerze...
Wróconemu z lochów chłopu
Krwawe szmaty żona pierze.
Zaszumiały tęskno liście,
Wiatr przeleciał nad doliną...
Cicho! Pieśni grzmią biesiadne...
Cicho! Jęki ludu płyną!
Księżyc skłania głowę bladą,
Z jarów mgły powstają parne;
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 2 175.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.