Drżycie, gdy powiew przyszłości przepłynie
I tchnieniem życia poruszy proch cichy
I dzikim głogom otworzy kielichy...
O, pójdźcie wszyscy i słuchajcie!... Duch świata
Skrzydłem wieczystej młodości ulata
I ku jutrzenkom jest cały podany —
I gorejący i niepowstrzymany!...
Co? — wy mu pióra wiążecie pętami?
— On wzleci mimo was — a nawet z wami!
O, zmartwychwstanie wszystkiemu, co mękę
Śmierci przebyło i grobu ciemnice!
Oto już słychać słowiczą piosenkę,
Oto się letnie palą błyskawice,
Oto z błękitów zlatują nam blaski
Dnia majowego, przebudzeń i łaski
I słychać w ciszy jęczące otchłanie
I grzmot wiosenny słychać...
Zmartwychwstanie!
O, zmartwychwstanie tym ziarnom, co w roli
Przebyły zimę wiekowej niewoli!
O, zmartwychwstanie posiewom tym ducha,
Które więziła noc ślepa i głucha,
Wam, czarne lasy, i wam, mokre łąki
I zioła polne i szare skowronki,
I wam, zagony leżące odłogiem,
I tobie, gruszo stojąca przed progiem,
I wam, dąbrowy i gaje i kwiaty,
I tobie, strzecho zczerniała tej chaty...
Pęka już wierzba, słychać fletni granie
I szum lecących skrzydeł...
Zmartwychwstanie!