Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 021.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Aż tu kupa narodu
Na gościniec się wali...
Ja za kosę ze ściany,
Kosa ogniem się pali.

— A co kosić będziewa? —
Pyta jeden, to drugi.
— Czy ten łężek pod lasem?
Czy ten spłacheć od strugi?

A on precz nas prowadzi
Prościusieńko na słońce,
Co już weszło nad ziemię,
W złotych zorzach grające.

Aż w tę jasność, w tę złotą,
Poszedł naród ów cały.
Tylko krzywe się kosy
W onym blasku migały.

I wsiąknęli w tę cichość,
W jutrzenkowe to granie...
............
— A sen miałem na zorzę,
Na samiutkie świtanie.



VIII. WARSZAWA.


Warszawo, Warszawo, ty czerwienny grodzie!
Obrano cię niegdyś królową w narodzie.
Nie obrano ciebie dla twojej urody.
Jeno dla tej Wisły, dla tej Białej wody...[1]
Jeno dla tej starej mazowieckiej ziemi,
Co cię kołysała szumami leśnemi...


  1. Wedle Długosza »wschodni sąsiedzi«, a wedle Klonowicza »dawni Słowianie« nazywali Wisłę Białą Wodą.
OSZAR »