Ta strona została uwierzytelniona.
Aż tu kupa narodu
Na gościniec się wali...
Ja za kosę ze ściany,
Kosa ogniem się pali.
— A co kosić będziewa? —
Pyta jeden, to drugi.
— Czy ten łężek pod lasem?
Czy ten spłacheć od strugi?
A on precz nas prowadzi
Prościusieńko na słońce,
Co już weszło nad ziemię,
W złotych zorzach grające.
Aż w tę jasność, w tę złotą,
Poszedł naród ów cały.
Tylko krzywe się kosy
W onym blasku migały.
I wsiąknęli w tę cichość,
W jutrzenkowe to granie...
............
— A sen miałem na zorzę,
Na samiutkie świtanie.
Warszawo, Warszawo, ty czerwienny grodzie!
Obrano cię niegdyś królową w narodzie.
Nie obrano ciebie dla twojej urody.
Jeno dla tej Wisły, dla tej Białej wody...[1]
Jeno dla tej starej mazowieckiej ziemi,
Co cię kołysała szumami leśnemi...
- ↑ Wedle Długosza »wschodni sąsiedzi«, a wedle Klonowicza »dawni Słowianie« nazywali Wisłę Białą Wodą.