Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 030.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XIX. PÓJDĘ JA W LASY...


Pójdę ja w lasy, pójdę ja w góry,
Rozwinę skrzydła srebrnemi pióry;
Rozwinę skrzydła, przez te mgły sine
Z zachodnim wiatrem chmurą popłynę...

Nie było dla mnie doli na ziemi,
Nie było gniazda między swojemi;
Nie było gniazda, cichego proga,
Ni chaty pełnej słonka i Boga...

Dom mój — płonąca nad głową strzecha,
Samotna cisza — moja pociecha,
Samotna cisza, lira grająca
Na złotych strunach nowiu miesiąca...

Górne się szumy po lesie niosą,
Noc idzie chłodna, sypiąca rosą;
Noc idzie chłodna w srebrnej koszuli,
Trawy a zioła po polach tuli...

Byłoż mi wzrosnąć na tym ugorze,
Jako to kwiecie polne a boże,
Byłoż mi rankiem wstawać do słońca,
Jako ta niwa zbożem szumiąca!

Moja rodzina — wicher, co lata,
Moje dziedzictwo — piosnka skrzydlata,
A moja ścieżka — tułacze wrota,
A moje życie — wieczna tęsknota...



XX. HEJ, TAM NAD RZEKĄ...


Hej, tam, nad rzeką stoją tumany!
Jakżeś daleko, kraju kochany,
Jakżeś daleko, smętna i mglista,
Piastowa chato, ziemio ojczysta!


OSZAR »