Ta strona została uwierzytelniona.
Cała w srebrnym stoję pyle
Pod świeżością pełną cienia,
Drży puls w każdej skał tych żyle,
A w powietrzu tyle, tyle
Tęcz się rozpromienia...
Tam nademną lecą zdroje,
Rozpryskane w śnieżną pianę,
A ja patrzę, a ja roję,
A ja czuję tchnienie twoje,
Przez ich szklaną ścianę...
Lecą w hukach, w echach, w szumie,
Niby z śmiechem, niby z płaczem...
A ja słucham — i w zadumie
Głośne bicie serca tłumię...
— Po czemżeby?... Za czem?
Przepaść dzieli mnie od ciebie,
Nad przepaścią ptak się waży,
Złota łuna drży na niebie,
W łunie sosna się kolebie,
Coś się roi... marzy...