— Bóg was trzymaj, krzywe płoty,
Suchym chróstem zaplecione!
Chodziły tu różne wichry,
Ale poszły w swoją stronę.
Bóg cię żegnaj ręką swoją,
Ty studzienko z żytnią wiechą!
Napoiłaś ty mnie łzami,
Napoiłaś i pociechą!
I obrócił się na zachód,
Na to pólko, na te łany:
— Bóg cię trzymaj, ziemio moja,
Mój zagonie przeorany!
Siedmiorakim ja cię potem,
Jako drobnym dżdżem, polewał
I za pługiem chodząc miedzą,
Jak skowronek — tobiem śpiewał...
Razem z ziarnem krople potu,
Razem z potem — pieśnie padły
Na ten chleb naszego jutra,
Żeby kruki go nie jadły!
I obrócił się na słońce,
Gdzie się łąka rozzielenia,
I zamachnął się ogniście,
Jakby kosą od ramienia...
— Bóg cię trzymaj, moja łąko,
Przesieczona ostrą kosą...
Świeciłaś ty znojem naszym,
Świeciłaś ty krwawą rosą!
I obrócił się na północ,
Na to niebo pochmurzone
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 151.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.