— »Moja mateńko! Moja rodzona!
A jak tam na tej łące?«
— »Na łące, synku, to trawy rosną,
W srebrzystej mgle stojące...
A w trawach kwiecie żółte i białe,
A bokiem modra struga,
A słonko sobie po niebie chodzi
I złotem okiem mruga...
A po mokradłach bocian szczudłuje[1]
I żaby dzióbem bierze...
A skowroneczek do Boga leci
I śpiewa swe pacierze...
A dziewczę idzie i krówkę pędzi —
Chuścina i zapaska...
A krówka ryczy a porykuje,
A pastuch z bicza trzaska...
Brzeżkiem, nad rowem, złocieniec rośnie
I wierzba na fujarki...
A siwy kaczor w trzcinach się zrywa,
Sznurkuje derkacz szparki...
A po przydrożku, pod leśną ścianą,
Kosiarze idą z kosą,
A te dziewczątka, jak gąski białe,
W dwojakach jeść im niosą...«
............
W piwnicznej izbie głos dziecka wzdycha
Z wilgotnej, brudnej pleśni...
A oczy jego patrzą w okienko,
Czy mu się czasem nie śni...
............
- ↑ Szczudłować — chodzić jakby na szczudłach.