Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 199.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XV. KALOKAGATOS[1].



............
Pomiędzy czernią Helotów, pijaną
Od kijów rządcy i kwaśnego wina,
Wiódł Glaukon swego najstarszego syna
W pogodne ateńskie rano,
I rzekł: »Patrz, chłopcze, na podłą tę zgraję,
Jak znikczemniona i jaka obrzydła...
Kopnąłbym nogą, lecz wstręt mi nie daje
Dotykać takiego bydła«.
A gdy to mówił, twarz jego pałała
Wzniosłą pogardą dla wszelkiej ohydy.
I stał tak w blaskach i ducha i ciała,
Unosząc białej chlamidy.
A przez otwartą u wejścia arkadę
Bił dzień i sypał złociste swe pyły,
I gasł, odbity o czoła te blade,
O oddech izby tej zgniły.
Spojrzało chłopię. W kąt izby stłoczeni,
Nadzy, wychudli, z sińcami na grzbiecie,
Leżeli jedni napował, jak śmiecie,
Inni się snuli — jak cienie.
Młody straceniec zwiędłemi klął usty
I toczył pianę i wił się na ławie,

  1. Mąż piękny i dobry (P. a.).
OSZAR »