Ta strona została uwierzytelniona.
Więc kiedyś wyszedł z onego poddasza...
I w ogniu ujrzał świat cały widomy...
Tom się rozleciał w drobniuchne atomy,
I nawet była po mnie wielka stypa;
Patrz Demokryta[1], albo Leucypa.
Przez sto olimpiad[2] wiatr mnie w pole pędził,
Na deszczu moczył, na słońcu mnie wędził,
Zbliżał, oddalał i dzielił i łączył,
Aż mnie nareszcie...
W kielich wina wsączył.
Jeśli przerywasz, mów sam!
Mistrzu drogi!
Nie dbaj na ludzkie głupstwo! Grecya słucha...
Ho! Dyonizos!... Patrz, rosną mu rogi![3]
Obrasta chmielem... Patrz, patrz, w dudkę dmucha...
Cicho!... Wszak ja też łykam gorzką pianę,
Lecz wiem, że kroplę prawdy z niej dostanę.