Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 3 244.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ludowi może wieścić chce
Sny jakieś, jakieś mary?...
Od razu lepiej zniszczyć złe,
Uchronić zwyczaj stary!

Więc gniewny efor sroższą dziś
Wymyślił jeszcze karę
I wielostrunną w rynku w Skjas
Obwiesić dał cytarę.

A obwoływacz, miejski zbir,
Od domu szedł do domu,
By przykład się ten głośny stał
I miasto strzegł od sromu.

Zakipiał wieścią w Skias lud,
I biegnie młody, stary,
By urąganiem zwiększyć swem
Wiszącej kaźń cytary.

Jak Peljon, kiedy śniegi swe
W doliny rzeką puści,
Tak huczy ten wezbrany gniew
Z tysiąca ust czeluści.

I pada kamień, pada proch
I ślina wzgardy leci
Na tę bezbronną cichą gęśl,
Co drży i w słońcu świeci.

Lecz nagle Tymon rozdarł tłum,
Cisnący się dokoła,
I śmiało podszedł pod sam słup
I śmiało podniósł czoła.

Na smagłej twarzy gniewu żar
Z bladością walkę toczy,

OSZAR »