To i Zaduszki! W Imię Ojca, Syna...
Ot, u mnie teraz codzień takie święta! —
Poszła już moja złocista dziewczyna...
Już przeminęła, jak trawa pożęta,
Jak ta kalina kwitnąca i biała,
Jako ten kłosek jasny...
— Nie uśpiała[1]
Ani lnu doprząść, ani przędzy zwinąć...
Jak tej jagodzie, tak przyszło jej zginąć,
Jak tej jagodzie leśnej...
Dolo, dolo!
Nie płyniesz morzem, nie idziesz ty lądem,
Ale po ludziach idziesz boskim sądem,
Ale się kopiesz, jak kret, krwawą rolą
Nawskróś przez serce...
— A jaka noc głucha,
Ani żywego tchu! A miesiąc stoi
W samem okienku... W Imię Ojca, Ducha...
Czy drzwi skrzypnęły, czy mi się tak roi
Z onej żałości?
(nasłuchuje chwilę, potem przędzie).
...Sen mara, Bóg wiara.
Wiń się, wrzeciono, wiń, nitko ty szara...
- ↑ Uśpiać — zdążyć.