Głaz w niej przy głazie sterczy w rząd,
Jak pnie w zrąbanym lesie.
Z kamieniołomu, z skalnych ław,
Pod jedną cięte miarę,
Grobowe płyty niesie wpław,
Surowe, proste, szare...
Odarty wioślarz barkę pcha
Powoli, ciężko, żmudnie...
A róże pachną, a śnieg drga,
A żarem tchnie południe...
I zwraca barka tępy bieg
Z ładunkiem swym cmentarnym
Wprost na słoneczny, kwietny brzeg,
Szumiący tłumem gwarnym.
Chwieją się główki pięknych dam
Na lewo i na prawo:
Chcą dojrzeć, co też płynie tam
Tą ciężką, płaską nawą?...
I na paluszki drobnych stóp
Wspinają się boginie,
A wiosło rzuca cienia słup,
A barka cicho płynie...
Gdyby odmuchnął lekką mgłę,
Uwianą na błękicie,
Każdyby własne imię swe
Na szarej dojrzał płycie.
I gdyby posłał słuch, jak grot,
Daleko tam, daleko,
Mógłby usłyszeć, jak mu młot
Do trumny zbija wieko...
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 046.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.