Ta strona została uwierzytelniona.
Lecz żaden z lip nie bierze rój
Ni mocy, ni słodyczy...
I ronią oczy młody blask swój,
Żar ronią tajemniczy...
I spada kwiat i spada liść
I sączą się nektary;
I niema życia, co tu wnijść
Mogło w ten szpaler stary...
I pachną miody, których pić
Nie będą żadne usta,
I drży słoneczna splątana nić,
Gdzie czeka droga pusta.
Na pustą drogę kwiecie tchnie
Woń cudną, słodką, świeżą,
A załamane ręce dwie
Cicho i twardo leżą.
Leć, mój roju, złoty roju,
Gdzie kwiat lipa ściele,
Przyczyńże mi białych miodów
Na moje wesele!
Przyczyńże mi białych miodów
Na te korowaje[1],
Co je matka krzyżem znaczy,
A od serca kraje.
Jak wybiorę plastry z ula,
Jak miody wysycę,
Wezmę sobie czarnobrewę
Moją krasawicę!
- ↑ Korowaj (z rusk.) — placek, kołacz weselny