Szumią fale starej Prosny[1],
Co rwie brzegi każdej wiosny;
Kipi serce krwią ostatnią
Za tą stroną, za tą bratnią!
W mrokach stoją stare mury,
Nad murami idą chmury;
Ach, daremnie, ach, bez końca
Ja i ty czekamy słońca!
Obesłałabym cię różą,
Białą różą i liliją;
Ale stoję tu pod burzą,
Ale wokół wichry wyją...
Wyją wichry, idą tucze[2],
Górą słychać wrzaski krucze,
A tam nizko, a tam w dole,
Step mogilny, głuche pole...
Bogdaj my się z sobą byli
Nie żegnali na rozstaju!
Ptak, co puści się w złej chwili,
Nie powraca już z wyraju.
Może jeszcze kiedyś przecie
Przełamię się z tobą chlebem;
Może usnę tak, jak dziecię,
Na twem łonie, pod twem niebem.
Szykujże mi tam gospodę
I dom cichy między swemi;
Na niewielką mą urodę[3]
Dość-ci będzie garści ziemi!
Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 099.jpg
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.