Ta strona została uwierzytelniona.
Mój trubadur na ulicy
Znowu stoi z swą gitarą
I znów brząka canzonetę[2],
Jak świat smutną, jak świat starą.
Ale dziś jej nadał tętno
Dziwnie skoczne i wesołe,
Czy też może drżą mu ręce,
W srogim wichrze, ręce gołe...
Pod zamkniętym mym balkonem
Stoi z głową pochyloną
I zaczyna drżącym głosem
Śpiewać piosnkę unisono.
O Prowancji[3] złotem słońcu,
O Prowancji śpiewa wiośnie,
A w ulicy mistral wyje,
Wyje dziko i żałośnie.