Ta strona została uwierzytelniona.
Siedzieli tu całym cechem
W nizkich kramach swych złotnicy.
Kto tu zaszedł, oczy mrużył,
Żywym ogniem owionięty;
Tak paliły się szafiry,
Tak gorzały tu djamenty.
W kramie, w szubie aksamitnej
Siedział złotnik z wagą w ręce,
A tuż ślicznej złotnikówny
Liczko śmiało się dziewczęce.
Dawno! Dawno! Król Młot[1] wtedy
Na frankońskim siedział tronie,
A Saracen się najeźdzca
Oszańcował w Awinionie.
Ale chętnie rzucał szańce,
Krzywe szable, ostre spisy,
I szedł nurzać dzikie ręce
W nienizanych pereł misy.
I szedł nurzać oczy dzikie
W złotnikówny śliczne lica...
Aż raz — nagle się w Czerwoną
Zamieniła ta ulica! —
Podniósł stary grzbiet pochyły,
Płaszcz odrzucił na ramiona,
A spod kresów kapelusza
Twarz mu błysła przemieniona.
- ↑ Karol Martel (ur. ok. 690, um. 741) nie był formalnie królem, lecz jako majordomus (mistrz dworu) niedołężnych Merowingów rządził Francyą; wsławił się zwycięstwem, odniesionem nad Saracenami między Tours i Poitiers w 732 r.