Przejdź do zawartości

Strona:PL Maria Konopnicka-Poezye T. 5 202.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wzleciały chmur stada,
Jak trwożne ptaki...
Nic go już nie wstrzyma
Skróś mglistych pól,
Już zerwał się z tronu
Szalony król!
...Cyprysy ziemię umiatają włosem...

I rzucił się w skoku
Lew on straszliwy,
I rozpruł powietrze
Pochrzęstem grzywy.
I w drugim się skoku
Rzucił na łów
I puścił smycz mglistą
Wyjących psów.
...Okropnym echa zaniosły się głosem...

Sam łowiec, sam zdobycz,
Pędzi, pomyka,
A za nim piekielnych
Wichrów muzyka.
Sam łowiec, sam zdobycz,
W poświstach trąb
Pomyka, dopada,
Stacza się w kłąb.
...Ode dna Rodan zahuczał spieniony...

Stacza się, rozkłębia,
Zrywa, szaleje;
Grzmią rykiem, grzmią śmiechem
Powietrzne knieje...
Grzmią rykiem, grzmią śmiechem
Wyjących sfór
Bezdenne przepaście
I szczyty gór.
...To Mistral! To król Sewennów szalony!




OSZAR »